Zły Herzog

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

W dniu wczorajszym miałem niewątpliwą przyjemność obejrzeć wielki film wielkiego reżysera. Tak jednak powinien być skonstruowany świat, że wielcy robią dzieła, a mali się nimi delektują. Werner Herzog niewątpliwie wielkim twórcą jest i kolejny raz to udowodnił swoistym połączeniem kontynuacji i remake'u Złego Porucznika z Harvey'em Keitelem w roli głównej. Tutaj pana Wolfa zastąpił Nicolas Cage. Czy wyszło na dobre? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Dramat policyjny o zepsutym przez narkotyki oficerze prowokuje (chociaż niewspółmiernie do wersji pierwotnej), a jednocześnie porusza wciąż aktualne, bo uniwersalne i ponadczasowe problemy. Moralność połączona z etyką zawodową stróża prawa jest tutaj wystawiona na największą próbę. Próbę, która zaprowadzi go w najmroczniejsze zakamarki jego duszy.

Jakiż jest świat przedstawiony przez Herzoga? Zepsuty do granic, ale wciąż dający nadzieję. Czy stało się to domeną naszych czasów, że nawet najodważniejsze tytuły muszą dawać nadzieję? Mógł się stać bohater omawianego filmu nowymi Malory i Mickey'em, a poprzez parę zabiegów Holywoodu udało się jedynie stworzyć wizerunek człowieka, którego możemy spokojnie, bez potrzeby naginania naszych własnych przekona, lubić w charakterze protagonisty. W jaki sposób tego dokonano? Ano motywując narkotyczne zepsucie bohatera. Tym samym przestał on być toksycznie brudny, a stał się jednostką usprawiedliwioną, ofiarą systemu, z którym sam walczy. To mój jedyny zarzut w stronę Herzoga. Chyba dał się omamić producentom - agentom fabryki marzeń.

Na sporą uwagę zasługują niespodziewane ujęcia z ręki, kręcone amatorską kamerą, ale prowadzoną ręką samego reżysera. Jednocześnie na plus należy zaliczyć muzykę oraz grę aktorską samego Cage'a. Po serii niefortunnych produkcji z udziałem tego aktora, udało mu się nareszcie odrobinę zrehabilitować w moich oczach. Będę jednak wciąż ostrożnie spoglądał na karierę tego pana.
Reasumując, jeżeli brakuje Wam ciężkich dramatów policyjnych, to serdecznie polecam Wam seans Złego Porucznika. Nie zawiedziecie się, a możliwe, że zaskoczą Was niektóre kreacje aktorskie (nie będę tutaj zdradzał, ale jeden z moich ulubionych aktorów gra tam rolę drugoplanową).

Zwiastun:

Nie sądzę, żeby Herzog dał się omamić producentom. Nie wydaje mi się, że musi on robić filmy żeby przeżyć do pierwszego. Jeśli coś znalazło się w filmie to jestem pewien, że tak właśnie wymyślił to reżyser.

Nie zauważyłem też w Złym poruczniku wiele nadzei. Przeczytaj spoilery +

Dodaj komentarz