Dno, dno, dno

Data:
Ocena recenzenta: 1/10
Artykuł zawiera spoilery!

Notatka będzie krótka, ale też film nie jest zbyt długi. Swoją drogą słowo "film" jest tutaj sporym nadużyciem, ponieważ w życiu nie miałem okazji obejrzeć niczego bardziej koszmarnego. "Zagłada robotów" jest dziełem w porównaniu z tym czymś. "Akademia policyjna 7" ma wartość "Decamerona" w porównaniu z tym gniotem. Bawiłem się na tym filmie świetnie, bo był tak absurdalnie słaby. Ale do rzeczy. Słyszałem zachwyty nad ujęciami w tym filmie. Otóż moi drodzy, korygowanie ujęcia i przesłony podczas faktycznego ujęcia, które weszło do filmu to nie jest dobry pomysł. Nawet jeśli było to zamierzone (w co nie wierzę), to jest to totalnie kretyński sposób na zdobywanie sobie uwagi - no bo przecież nasz film był kontrowersyjny, bo popełniliśmy każdy możliwy błąd sztuki operatorskiej.
Idąc dalej tym tropem, fabuła... bohaterowie stoją w przedpokoju... 3 tygodnie później... bohaterowie siedzą w pokoju i piją kawę. Przecież to nie ma żadnego sensu! Tutaj nie ma żadnej ukrytej symboliki do odczytania. W "Świętej górze" to ja sobie mogłem odczytywać symbole. Tutaj mamy kobietę i jej kochanka, którzy w obecności syna zabijają męża, którego dusza wstępuje jakoby w ciało syna. Następnie syn gwałci pokojówkę, co ma być dowodem na to, że mąż zdradzał żonę. Dlatego też ona próbuje popełnić samobójstwo, czego efektem jest jej permanentne kalectwo. To jest totalnie idiotyczne!!! Podane niesmacznie i aktorsko do bani. Podobno nawet język włoski używany w tym gniocie nie jest nawet poprawny gramatycznie.
Nie chce mi się w ogóle dalej pisać i nie dodam żadnych ujęć z tego filmidła, bo aż wstyd mi poświęcać więcej czasu na pisanie. Bleh, unikajcie jak ognia.

I pewnie znalazł się przypadkiem na liście dwunastu filmów w Konkursie Głównym :)

"Italiani" nie jest arcydziełem, nie jest też proste w odbiorze. To film bardzo teatralny, który opowiada za pomocą obrazu. I warto go zobaczyć, żeby się przekonać, że filmy można realizować na wiele, często niekonwencjonalnych, sposobów.

Ja z kolei nie wierzę, że Karina Kleszczewska nieświadomie "popełniła każdy możliwy błąd sztuki operatorskiej". Barczyk daje nam okazję do oglądania filmu, w którym nie odhaczamy, kolejno, "świetni aktorzy, fajna muzyka, oo, super kadry".

No ale, o gustach się nie rozmawia ;)

nie bede wchodzil w polemike. Ogladalem juz rozne filmy, Jodorovsky, Fellini, Antonioni, Polanski, Passolini, nie sa mi obce filmy alegoryczne, ale Italiani nawet jesli dzielem jest, to moim zdaniem czysto prowokacyjnym.

A Twoj zlosliwy komentarz na koniec pomine milczeniem. O kulturze osobistej sie nie dyskutuje.

Trochę pojechałeś. Filmu nie widziałem i nie zamierzam go w związku z tym bronić, ale jak rozumiem, jest to film artystyczny, więc porównania do "Akademii policyjnej 7" są przegięciem. Tu dyskusja na forum NH, gdzie bardzo wiele osób wyraża się o filmie bardzo pochlebnie. W każdym razie też sądzę, że pisanie o "każdym możliwym błędzie sztuki operatorskiej" jest kpiną. Nawet jeśli to film nieudany, to raczej na pewno w pełni świadomy, a nie robiony przez amatorów.

Nie znamy sie zbyt dobrze, a w zasadzie w ogole, wiec pozwol, ze naswietle Ci pewien fakt. Ja daje filmowi bardzo wiele szans zanim go totalnie skresle. Mam po prostu wrazenie, ze ten film zyskuje popularnosc poprzez hipsterskie kolka palaczy Marihuany. Fabula jest klarowna, przeslanie jakies jest, zdjecia sa, muzyka jest, aktorstwo jest. Ja tylko twierdze, ze fabula jest banalna, przeslanie rowniez, zdjecia moze i bylyby fajne, jednakze jezeli juz mowimy o tych ujeciach, ktore sa pozbawione (jak to mowisz swiadomych) bledow operatorskich, to sa one zwyczajnie poprawne i nic wiecej. Muzyka w tle sobie gra, aktorzy... graja zle i tyle. Rozumiem, ze film znalazl sobie entuzjastow, zastanawiam sie jedynie czy nie padli oni ofiarami przeintelektualizowania i przekombinowania tego dziela. Zreszta uwazam sie za widza kulturalnego, wymagajacego i przede wszystkim krytycznego. Czy nie dziwi Cie to, ze w kinie po prostu sie zasmiewalem? Obejrzyj ten film i nie zasmiej sie z realizacyjnego chaosu. Sam zrozumiesz o czym mowie. Ten film to dno.

W końcu obejrzałem i choć nie uważam filmu za arcydzieło, to muszę powiedzieć, że opis pozora jest miejscami zupełnie od czapy. Pomijam już subiektywną niechęć, do której masz prawo, ale opisujesz jakieś zdarzenia których po prostu w filmie nie ma.

Ten film to eksperymentowanie z formą, oczywiście, że jest inny niż wszystko to co się normalnie ogląda, ale jest inny świadomie i celowo, a nie przez "błędy". Jest też poza tym w wielu miejscach ironiczny, szydząc z naszych filmowych oczekiwań i przyzwyczajeń. Ale jeśli się sądzi, że to miał być normalny film, tylko nie wyszedł, to oczywiście nie sposób tego dostrzec.

Dodaj komentarz